Magdalena.

Kolejne nasze spotkanie, i po raz kolejny apetyt na jeszcze więcej... Uwielbiam!

Olga.

Jeśli na każdego fotografa na jego fotograficznej drodze czeka osoba, która inspiruje, zakochuje w fotografowaniu z każdym spotkaniem bardziej, to ja już spotkałam tę osobę i jest to Olga. Uwielbiam!

Natasza.

Patrzę na te zdjęcia i czegoś mi brakuje, nie wiedziałam czego... Dawno, dawno temu... jeszcze przed erą Taszy w okularach (!!!), w końcówce światła, dzień przed ścięciem włosów specjalnie zapuszczanych na peruki dla chorych dzieciaków. Pamiątkowo. Niespodziewanie.
Bez ostrości. Za to z masą emocji!

Arendel.

To był wyjątkowy weekend. Zaczął się deszczem, co absolutnie nas nie smuciło. Miał to być weekend odpoczynku i nawet spędzony w większości w domku, nie przerażał. Pogoda nas zaskoczyła. Ilość grzybów nas zaskoczyła. Ale to co nas zaskoczyło najbardziej, to to, że wszyscy wspominamy ten czas jako czas NAJWIĘKSZEGO odpoczynku, oderwania od pracy, nacieszania miejscem... WYJĄTKOWYM! Z cudownymi gospodarzami. Zdecydowanie polecamy na chwilę oderwania od pędu dnia codziennego.
Dla mnie ARENDEL to miejsce, które wpisuję na listę "muszę tam wrócić!".

Natasza.

Natasza. Gdańsk. Kilka minut, jakie miałam przed warsztatami... Dla niej kilka minut to wystarczający czas i na szaleństwa i na wygłupy i całą masę min i emocji. Lubię ją za to!
Dawno jej tu nie było, ale na prywatne zdjęcia zawsze jest najmniej czasu. Inna sprawa, że zauważyłam, że aparatu na nasze spacery nie zabieram tak często, jak kiedyś.
Minus pracy fotografa. Bardzo chcę to zmienić!

Aleksandra & Gandalf.

Pamiętam poranek, kiedy spotkałyśmy się na sesję... O świcie... Może będą mgły... Pamiętam każdy moment, każdy kadr, każdą chwilę. I zachwyt. Olą i Gandalfem, łączącą ich niesamowitą więzią... I wielką radością, że jestem kawałkiem Ich życia. Ola jest moją instruktorką, a Gandalf koniem, na którym uczyła mnie jeździć, uczyła słuchać... Nigdy, nawet przez moment nie pomyślałam, że te zdjęcia będą miały tak ogromną wartość sentymentalną. Były piękne. Ale myślałam, że jeszcze wiele pięknych chwil przed nami, niejedna sesja, niejedna jazda. Bardzo się myliłam.

Jeszcze przed świętami miałam wstąpić do Oli i Gandalfa, do stajni, ale w pędzie, z uszkodzonym kolanem, przełożyłam spotkanie, na potem... Teraz już wiem, że nie wolno niczego przekładać na potem, bo "potem" czasem... nie ma.

Gandalf umarł.
Złamał nogę.

Zakochał mnie w sobie, wpadłam po uszy. Zakochał Taszę.
I zapewne nie tylko nas, bo to był "dobry, mądry koń"...
Ostatnio Natasza usiadła mi na kolanach i ze łzami w oczach zapytała
- Mamo, a jeśli nie pokocham już nigdy innego konia?
Pokochasz... Kiedyś tak...
Ale Gandalf na zawsze zostanie w Twoim sercu, w moim też...

To cudowne, że był.
To przerażająco smutne, że go nie ma.
Ola powiedziała, że zrobił strasznie dużo dobrego, że chciałaby żeby ten wpis był wspomnieniem, ale też zatrzymał na chwilę i przypomniał, jak ważne jest cieszyć się z relacji z innym stworzeniem, kiedy mamy na to szanse.

...dlatego cieszmy się, bo "potem" czasem nie ma.


Ewa - Warsztatowo.

Niektóre zdjęcia czekają dłużej niż inne. Są to zdjęcia z warsztatów, sesji robionych w czasie wolnym, dla siebie... i zdjęcia z wakacji!!! Wstyd się przyznać!
Najważniejsze, że w końcu nadchodzi TEN czas i oto są! Tym razem kilka kadrów z warsztatów w Konstancinie.
Modelka - Ewa Kępys